Z destylarnią Dalmore mam bardzo miłe skojarzenia. Gdybyście mieli jakiekolwiek pytania do przedstawicieli destylarni, ciekawiłby was jakiś etap produkcji lub chcielibyście uzyskać informacji na temat konkretnej edycji, piszcie do nich śmiało, a żaden mail nie pozostanie bez odpowiedzi – pełna profeska.

Sama destylarnia powstała 1839r a budowniczym został Alexander Matheson, który z uwagi na region obfitujący w jęczmień i miękką wodę, postanowił spróbować swoich sił w rzemiośle destylacji. Przeglądając publikacje natrafiłem na rozbieżności dotyczące późniejszego przejęcia gorzelni przez braci Mackenzie. Różne źródła podają sprzeczne lata tego zabiegu: 1867, 1874, 1886 i ciężko rozstrzygnąć kto ma rację, jednak jest to informacja na której mi niespecjalnie zależy pisząc notkę do podstawowej wersji 12yo (bardziej dociekliwych odsyłam do bezpośredniego kontaktu z Dalmore 🙂 ) Z ciekawostek z życia destylarni warto odnotować, że w trakcie pierwszej wojny światowej w budynkach należących do gorzelni produkowano miny głębinowe. Działalność ta zakończyła się potężną eksplozją w której ucierpiało większość zabudowań. W 1960 roku Dalmore dokonał fuzji z Whyte & Mackay, a moce produkcyjne określa się na ponad 4mln litrów alkoholu rocznie, które w większości trafiają do blendów. Podobno w magazynach gorzelni znajdują się whisky z początku działalności rodziny Mackenzie. Potwierdzać to może fakt, że w 2010 roku sprzedano 2 sztuki ekstremalnie limitowanej edycji Trinitas, w której skład wchodziły destylaty z 1868 roku!

Zejdźmy na ziemię i sprawdźmy co ma do zaoferowania wersja 12yo. Zapach owocowy, delikatna sherry, orzechy, mokre drewno. W smaku średnio słodka, delikatnie gorzkawa, skórzasta, z nutą utrzymującej się sherry, trochę pieprzu który drapie w gardło. Finisz krótki,  aroniowy, dębowo-orzechowy, z wyczuwalną goryczką. Beczki które zostały wykorzystane do jej zestawienia to te po burbonie i sherry oloroso, w proporcjach około 50/50. Zawartość alkoholu 40%.

Nie jest źle, ale nie spodziewajcie się tutaj gęstej słodyczy i burzy aromatów. Rustykalny jeleń złowrogo spogląda z butelki, jednak jest jak najbardziej do oswojenia. Flaszka sama w sobie to istne działo sztuki, o obłych kształtach doskonale prezentuje się na stole czy witrynie zapowiadając cos ekskluzywnego. W cenie 170-180zł pozycja godna uwagi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.