Balvenie Double Wood to whisky którą trudno pomylić z inną butelką na sklepowej półce. Tuba o kremowym kolorze skrywa pękatą butlę z dyskretnymi napisami na etykiecie. Nic z niej nie krzyczy, nie świeci się, nie przyciąga wzroku a jednak sprawia, że początkujący whiskopijcy chętnie po nią sięgają z nadzieją dobrze ulokowanych funduszy. Poniekąd taka powinna być whisky z definicji, ma bronić się tym co skrywa w środku, co przez lata leżakowania zgromadziła w swym wnętrzu, by później, gdy przyjdzie czas, oddać nam degustującym w całej swej wytworności. Za tą skromność i upór w stawianiu czoła pojawiającym co chwila nowym designerskim trendom należą się wyrazy podziwu.

Balvenie jako zakład powstał z inicjatywy Williama Granta, tego samego który kilka lat wcześniej wybudował Glenfiddicha – największą potęgę szkockiej whisky. Pierwsza destylacja odbyła się w 1892 roku na pozyskanych z innych destylarni alembikach. Nazwa gorzelni wzięła swój początek od nazwy XIV wiecznego zamku leżącego nieopodal na wzniesieniu, którego można obserwować z okien destylarni. Sam zakład do dziś znajduję się w rodzinie założycielskiej co należy do rzadkości, a jakby tego było mało gorzelnia dysponuje swoją słodownią w której przetwarza miejscowo pozyskiwany jęczmień. Istnieje wiele porównań do siostrzanej destylarni Glenfiddich, te same surówce wykorzystywane do produkcji czy woda czerpana z tego samego strumienia zdają się nijak wpływać na zupełnie inny charakter obu destylatów. Dzieję się to głównie za sprawą kształtu alembików, których założenia konstrukcyjne różnią się znacząco. William Grant chciał uzyskać destylat odmienny w smaku i aromacie od tego z Glenfiddich mimo jego wielkiego sukcesu marketingowego. Miał wizję alembików szerszych i o dłuższych szyjach którą w konsekwencji zrealizował.

Dziś mierzymy się z wersją 12yo Double Wood, która po wycofaniu whisky 10 letniej Founders Reserve z rynku w 2008 roku stała się podstawową pozycją w portfolio marki.

Whisky starzona jest przez 11 lat w beczkach po burbonie a później przez rok w beczkach typu butt po Oloroso sherry. W zapachu bogata i mięsista, znacznie wyraźniejsza od swojego konkurenta z Aberlour wersji 12yo, czuć ewidentnie wpływ wina na destylat. W smaku już nie jest tak intensywnie, alkohol zdaje się krążyć gdzieś po orbicie nie narzucając się kompletnie, owszem jest nadal sherry, przebijają się pomarańcze z powkłuwanymi  goździkami lecz wyraźnie brakuje złożoności. Finisz czekoladowo-dębowy mógłby być dłuższy, jednak pamiętajmy, że mamy do czynienia z produktem zaledwie 12 letnim, więc jest tyle na ile można by się było tego spodziewać, ani więcej, ani mniej.

12yo Double Wood to nawet całkiem niezła whisky.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.