Craigellachie 13yo
Po rozczarowaniu jakie pozostawił po sobie Aultmore 12yo, postanowiłem pójść za ciosem i przyjrzeć się bliżej kolejnemu zawodnikowi z serii Last Great Malts mianowicie Craigellachie (do tej serii oprócz wspomnianej Aultmore należą jeszcze Aberfeldy, The Deveron i Royal Brackla) Whisky z oznaczeniem 13yo została wprowadzona dopiero w 2014 roku, wcześniej na rynku dostępna była wersja 14 letnia którą wycofano w roku 2007. Sama destylarnia Craigellachie powstała na początku lat 90’tych XIX wieku w miasteczku o tej samej nazwie, gdzie rzeka Fiddich przecina się z rzeką Spey. Myślę, że nie będzie nadużyciem stwierdzenie, iż jest to ścisłe centrum Speyside, ponieważ zbiegają się tutaj także linie kolejowe do takich miejscowości jak Glasgow czy Edynburg. Budowniczym destylarni okazał się Alexander Edward (ten sam, który 4 lata później wbije szpadel pod budowę gorzelni Aultmore) i wspólnik Alexandra – Peter Mackie któremu blend „White Horse” zawdzięcza swój sukces marketingowy do którego trafiała niemalże cała produkcja z gorzelni Craigellachie. Dziś whisky ta jest wykorzystywana głównie w blendach Dewar’s a znikoma część jest dopuszczona do sprzedaży w wersji single malt. Wartym odnotowania już również fakt, że zakład pracuje niemal nieprzerwanie od momentu oddania do użytku.
Craigellachie w najmłodszej dostępnej na rynku wersji czyli 13 letniej, już po samym otwarciu korka uwalnia bardzo intensywne owocowo – waniliowe nuty. W smaku też wyraziście i konkretnie, może nie jest tak owocowo jak w aromacie, ale dochodzi budyń śmietankowy, krówki, generalnie sporo słodyczy. Finisz jest chyba najsłabszą składową tej whisky, zbyt krótki i za mało intensywny, dębina, czekolada, wanilia czyli tradycyjnie bez fajerwerków.
13yo nie zabarwiono karmelem, nie filtrowano na zimno a moc zmniejszono do poziomu 46% co jest jej niewątpliwym atutem. Nawiązując do porównania z Aultmore 12yo muszę stwierdzić jednoznacznie, że Craigellachie ma dużo więcej do zaoferowania. Jest pozycją kompletniejszą, lepiej zbalansowaną oferującą mocniejsze doznania smakowo – zapachowe. W moim odczuciu to jedna z lepszych budżetowych butelek z zakresu whisky leżakujących tylko w beczkach po burbonie.