W tym roku jakoś wyjątkowo czekałem na Festiwal Whisky w Jastrzębiej Górze. Być może było to spowodowane dłuższym niż zwykle urlopem wypoczynkowym i zmianą pracy, albo dlatego, że już wiedziałem co może mnie czekać po zeszłorocznej edycji 🙂 . Tak czy inaczej, apetyt rósł z każdym dniem wyczekiwania.

Na festiwalu pojawiłem się w piątek grubo po otwarciu bram, bo około godziny 17 i może mógłbym ugrać godzinę wychodząc wcześniej z hotelu, jednak lało jak z cebra, więc postanowiłem przeczekać. Niby godzina w tą czy wewtą, ale już człowiek zaczął nóżkami przebierać. Ostatecznie padać całkowicie nie przestało, a ja już dłużej nie zamierzałem kisić się w pokoju, więc ruszyłem prężnym krokiem w stronę rozbrzmiewającej szkockiej muzyki. A daleko nie miałem…

Na wejściu standardowo „stanowisko” security składające się chyba z 8 ochroniarzy – wiadomo bezpieczeństwo najważniejsze. Dalej szybkie przekazanie giftpacku z kieliszkiem i ruszyłem na rekonesans. Nie będę ukrywał, że postanowiłem zrobić to dosyć sprawnie by nie tracić więcej czasu, ale uważam to za element wręcz kluczowy na każdym festiwalu. Przykład „z życia” dlaczego tak myślę, znajdziecie w tekście poniżej.

Na pierwszy rzut stoisko Brown Forman czyli Benriach-GlenDronach-Glenglassaugh, którego w zeszłym roku na próżno było szukać. Sam Steward Buchanan dzielnie piastował stanowisko ambasadora marki i chętnie wdawał się w krótkie pogawędki.

Premiera nowego Jamesona Caskmates Ipa Edition na stanowisku Pernod Ricard. Osobiście mi bardziej zasmakowała zeszłoroczna Stout Edition ale to jak zwykle kwestia gustu.

… i Chivas Mizunara

 Stanowisko Diageo miło zaskoczyło, bardzo dobre ceny wiekowych Taliskerów  (odpowiednio: 25yo- 25zł, 30yo – 40zł) Panowie odpowiedzialni za  Classic Malts Selection bardzo sympatyczni i weseli. Widać, że nie byli tu za karę. Jedynym minusem tego stoiska była mocno ograniczona liczba butelek poszczególnych edycji. W sobotę po południu, na półce stały już tylko podstawy podstaw.

Poniżej stoisko Domu Whisky ze specjalnie wyselekcjonowaną ofertą butelek. Faktycznie, butelki pierwsza klasa, ceny sprawą dyskusyjną. Bardzo dużo edycji których już praktycznie nie ma na rynku. Tutaj chciałbym wrócić do tego, o czym pisałem wcześniej. Naprawdę warto rozejrzeć  się co oferują poszczególne stanowiska, dla przykładu, tutaj Talisker 30yo kosztował 100zł za drama. Mnie skusił Clynelish od Silver Seal – świetna rzecz.

Pinot…

M&P Alkohole miało szeroką ofertę. Single caski Benriach i Glendronach, nowa oferta od Glenallachie, kilka pozycji whisky japońskiej, sporo od Glen Scotia i Loch Lomond. Na prawdę było w czym przebierać.

AN.KA Wines Gordon & MacPhail. Tutaj w dużej mierze standardowa oferta od G&M, ale były tez nowości jak ten Miltonduff po sherry – niesamowicie gładki i rodzynkowy.

Tak! Była też woda! Dużo wody!

Vininowa z ofertą Tamdhu, Glengoyne i Silver Seal. Znalazło się też sporo burbonów takich jak Eliijah Craig, Pikesville czy Evan Williams. Wstyd się przyznać, ale było to moje pierwsze podejście do whisky Tamdhu i powiem, że beczki po sherry robią tutaj dobrą robotę.

International Beverage Holdings i Old Pulteney…

Świat Whisky i Quiet Man…

Murray McDavid. Tutaj zabawiłem dłuższą chwilę. Jeśli miałbym ogłosić konkurs na najlepsze stoisko festiwalowe to moja subiektywna „dycha” powędrowałaby właśnie tutaj. Rzetelna selekcja whisky, świetni ludzie z ogromną wiedzą i jeszcze większym poczuciem humoru. Jeśli wydaje Ci się, że wiesz sporo o whisky i o Szkocji jako takiej, to rozmowa z p. Rajmundem szybko skalibruje Twoje obeznanie w temacie  i ustawi punkt zerowy na odpowiedniej skali. Co do samej serwowanej tu whisky, którą miałem okazję spróbować:

  • Clynelish 1996 21yo, 50%, finisz w first-fill ex-Koval Bourbon cask (bdb Clynelish w swojej klasie, mógłby byc nieco bardziej “woskowy” i byłbym wniebowzięty).
  • Bùrn Toabh 1991 26yo, 44,1%, ex-bourbon cask (tutaj prawdziwa petarda i odkrycie festiwalowe, połączenie dwóch destylatów z nieujawnionych destylarni ze Speyside. Kto bardziej dociekliwy znajdzie informacje na whiskybase 😉 w razie czego służę pomocą).
  • Invergordon 1987 30yo, 54%, ex-sherry cask (single grain to jednak musi poleżeć swoje, nie jestem fanem grainów ale ten mi nawet smakował).
  • Ledaig 2001 17yo, 59%, finisz w baryłce po słodkim winie Jurançon (porządny, rasowy Ledaig. Coraz częściej odnoszę wrażenie, że eksperymenty z beczkami w przypadku Ledaig po prostu nie mogę się nie udać).

Sklep festiwalowy…

Kilka zdjęć z Ardbeg i Glenmorangie Afterparty. Dzień później na event Jameson’a już nie zawitałem.

Rzut oka na namiot CEDC International…

Na koniec zostawiłem opis Masterclassów na których uczestniczyłem w tym roku, a były to: Diageo Special Releases i Glenglassaugh-Glendronach- Benriach.

Zacznę może od tego drugiego, gdzie Stewart Buchanan bardzo rzeczowo i konkretnie przeprowadził nas po etapach produkcji poszczególnych destylarni, akcentując na co zwraca się uwagę w danym procesie produkcyjnym. Dało się także wyczuć, że jego serce skradła destylarnia Glenglassaugh produkując wyjątkowy i złożony destylat (O dziwo nie mówił zbyt wiele o samej destylarni BenRiach, w której spędził chyba najwięcej czasu udoskonalając technologię produkcji – być może było to tylko moje subiektywne odczucie). W GlenDronach’u skupił się głównie na beczkach Oloroso i Pedro Ximenez, opowiadając jak wiele problemów nastręcza beczka Oloroso w porównaniu do PX, i jak trudno ją okiełznać. (poniekąd wyjaśniła mi się sytuacja ostatniego Batcha Single Casków GlenDronacha, gdzie nie było ani jednej edycji finiszowanej w Oloroso). Przejdźmy do samej degustacji. Do spróbowania była nowość i festiwalowa premiera w Polsce wypustu Benriach Temporis 21yo czyli najnowsze dziecko Rachel Barrie (TheLadyBlender), której przedstawiać chyba nikomu nie trzeba.

Jakże przeciwny charakter spotkania miał  masterclass spod szyldu Diageo, którego prowadzącym był charyzmatyczny Colin Dunn. Tutaj nie było miejsca na merytoryczne rozważania, było głośno, śmiesznie i na luzie. Ja szczerze mówiąc nie miałem wcześniej z Colinem do czynienia, ale tego gościa po prostu nie da się nie lubić. Robił z nami co chciał, niejednokrotnie wprawiając w chwilowe zakłopotanie by za chwile sypnąć jakimś żartem. Czy degustowana Brora 37yo za ponad 6tyś. złotych może przejść na drugi plan przy takim prowadzącym? Owszem może.

Jak pewnie zauważyliście brakuje zdjęć z wielu stoisk, co wcale nie oznacza, że ich nie odwiedziłem. Prawda, jednego nie odwiedziłem, bo go po prostu nie było 😀 , mowa tu o BestWhiskyMarket, który szykuje mocne uderzenie, bądźcie czujni. W tym roku chyba jakoś poczułem się swobodniej i oddałem się festiwalowemu szaleństwu nie do końca wszystko dokumentując. Ale kto by się tym przejmował, było fantastycznie i zapewne widzimy się na kolejnej VI edycji. Kto w tym roku odpuścił, niech w przyszłym roku zaklepie termin 23-24.08.2019 – obecność obowiązkowa!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.