Destylarnia Glenglassaugh w swojej historii nie miała zbyt wiele szczęścia. Nawet za rządów Billego Walkera, który wyprowadził do rangi potęg takie destylarnie jak Glendronach czy Benriach, jakoś nigdy nie zabrał się na poważnie za Glenglassaugh. Oczywiście wyszło kilka leciwych single casków z lat 70’ zbierających dobre opinie, ale to kropla w morzu.

Początki destylarni sięgają 1875 roku i od tego czasu przytrafiły się jej dwudziestokilkuletnie przerwy w produkcji (1907-1931; 1986-2008). Ciekawostką wartą odnotowania stanowi fakt, że w jakość produktu nie wierzyli nawet ówcześni właściciele (Highland Distillers), którzy chcąc poprawić ten aspekt zaczęli sprowadzać wodę z innego źródła. Pomysł ten okazał się kompletnie nietrafiony, a trunek z czasem obronił się sam. Whisky z tej gorzelni praktycznie nie była wcześniej promowana jako single malt i trafiała głównie do blendów (Famous Grouse i Cutty Sark), ale pomału zaczyna się to zmieniać.

Obecnie na rynku jest do wyboru kilka pozycji Glenglassaugh w wersji single malt, a jedną z nich jest Evolution. Moja butelka to edycja z 2012 roku, której ABV to 57,2% (teraźniejsza edycja Evolution posiada zawartość alkoholu na poziomie 50%). Tak czy inaczej, jaka by wam nie wpadła w ręce, obie dojrzewały w beczkach pierwszego napełnienia po George Dickel Tennessee whisky i są niebarwione i niefiltrowane.

Tyle we wstępie, nalewam tej o naturalnej mocy i patrzę z czym mam do czynienia. Nos świeży, słodki, wanilinowy z alkoholowym podszyciem, czuć, że leżakował tu wcześniej bourbon (no dobra Tennessee whisky 🙂 ). W smaku dębowo – karmelowa, niezbyt złożona, lekko pikantna, spodziewałem się większej słodyczy, odrobina goździków. Finisz mocno czekoladowy, kakao, delikatnie gorzkawy, migdałowy, definiuję go jako przyjemny, zdecydowanie mógłby być dłuższy.

Nie jest to na pewno whisky hiper złożona, alkohol podkręca aromaty z beczki, więc jego wyższa zawartość na pewno na „+”, szkoda, że nie mam dla porównania aktualnej wersji tej whisky, bo chętnie bym je ze sobą skonfrontował.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.